Kategorie
testy, prezentacje

Termomikser fajne? niefajne?

Nie cały miesiąc temu kupiliśmy termomikser, konkretniej model z Biedronki. Długi czas zastanawialiśmy się czy to potrzebne, bo ilu ludzi, tyle opinii. Wg jednych to super ekstra niezastąpione urządzenie, inni twierdzą, że kolejny grat. prawda, jak to zwykle bywa, jest gdzieś po środku. Oczywiście diabeł tkwi w szczegułach i o tych szczegułach dzisiaj chciałbym dwa słowa napisać.
Co to w ogóle jest? W gruncie rzeczy to blender lub mikser z możliwością podgrzewania zawartości i hm… niby tyle, a może aż tyle?
Co się da, czego się nie da? Jak każde, również to coś ma swoje ograniczenia. Nie usmarzymy w tym kotletów, nie upieczemy ciasta, pierogów to to nie ulepi. Z drugiej strony urządzenie jest jakby specjalnie stworzone do dań typu zupa krem, różne dania dla niemowląt i ogólnie potrawy jednogarnkowe.
Osobną kwestią są przepisy przeznaczone do tego typu urządzeń i to jest chyba jedyna zaleta całego marketingowego szumu wokół takich maszynek z Thermomix'em na czele. Wydaje mi się, że najlepiej przydatność takiego termomiksera zilustruje kilka przepisów. Celowo wybrałem takie przykłady, które pokazują różny udział tego czegoś w przygotowaniu posiłku.
No to jedziemy. Najpierw coś, co wymaga jedynie termomiksera i ewentualnie noża czyli zupa krem pomidorowo paprykowa.
1-1.25 litra 4-6 osób
• 50 g oliwy z oliwek
• 2 czerwone papryki, bez nasion
• 1 mała cebula lub 1 szalotka, pokrojona na 4
• 2 ząbka czosnku
• 400 g pomidorów, świeżych lub z puszki
• 400 g wywaru warzywnego lub mięsnego, lub 400 g wody i kostak rosołowa lub warzywna
• 40 g ryżu lub suchej soczewicy, uprzednio zmielonej
• sól, pieprz do smaku, można dodac pieprz cayenne
PRZYGOTOWANIE
1. 40 g ryżu lub suchej soczewicy mielimy 30 sekund poz. 10. Przesypujemy do pojemniczka. Zazwyczaj mielę więcej ryżu wcześniej i przechowuję w słoiku żeby zawsze mieć gotowy.
2. Paprykę, czosnek, cebulę i oliwę mielimy 2 sekundy poz. 5.
3. Dusimy 5 minut poz. 1, 100 stopni
4. Dodajemy wywar (lub wodę i kostkę rosołową), pomidory, zmielony ryż lub soczewicę i przyprawy. Gotujemy 14 minut, 100 stopni, poz. 2.
5. Miksujemy zupę 1 minutę poz. 10. Smacznego!

Teraz coś, co wymaga jeszcze kuchenki czyli makaron z boczkiem, syznką i czymś tam jeszcze.
4 porcja/porcje/porcji
• 500 g makaronu
• 100 g cebuli
• 50 g masła
• 1 łyżeczek pieprzu czarnego
• 150 g szynki, pokrojonej w kostkę
• 150 g boczku wędzonego, pokrojonego w kostkę
• 400 g śmietany 18%
• 100 g sera pleśniowego, np.Lazur
• 1/2 pęczka pietruszki natki, opcjonalnie
30min
Czas całkowity 30min
Pieczenie / Gotowanie
Łatwy
PRZYGOTOWANIE
1. 1.Wstawić wodę na makaron. Ugotować go zgodnie z opisem na opakowaniu równocześnie z przygotowaniem sosu w TM
2. 2.Do Closed lid włożyć cebulę, masło i pieprz -rozdrobnić 5s/obr 5.Składniki zgarnąć kopystką na dno naczynia miksujacego.
3. 3.Dodać szynkę i boczek dusić 5 min/120 stopni/obr 2
4. 4.Dodać smietanę i pokrojony w kostke ser z niebieską pleśnią /np.Lazur/ , wymieszać 10s/obr 4.Podgrzać 8 min/90 stopni/obr 4
5. 5.Gotowy sos wymieszać z ugotowanym makaronem, ewentualnie doprawic solą /raczej nie ma takiej potrzeby , bo boczek jest słony/. Mozna posypać natką pietruszki na talerzu.
To closed lid oznacza, że trzeba zamknąć naczynie taką małą pokrywką, o czym za moment.
Są jeszcze przepisy z użyciem piekarnika czyli np. na pizzę gdzie ciasto wyrabiamy w termomikserze, a potem do pieca.
Dodatkowo użyhtkownicy chwalą się, że używają tego czegoś do mielenia kawy, siekania orzechów, rozdrabniania lodu, innymi słowy tego wszystkiego, do czego normalnie służy blender lub inne siekadło.
Najnowsze wersje urządzeń, pierwszy był oczywiście Thermomix, wyposazone są w Vi-fi no i wtedy to w ogóle można zaszpanować, bo instalowany jest w nich, niestety najczęściej dotykowy, wyświetlacz, na którym można po pierwsze zobaczyć dowolny z przepisów, po drugie wykonać potrawę krok po kroku, wciskając co chwila "next" i wykonując w międzyczasie wyświetlone instrukcje. W niektórych przypadkach wyświetlacza na urządzeniu można wymienić na smartfona i wtedy jest nadzieja, że damy radę, jednak nie znam żadnej aplikacji tego typu, bo u nas jest model bez takich udogodnień.
A jak to w ogóle wygląda?
Tiaa, jakoś do tej pory nie opisałem tego ustrojstwa. Najważniejszym elementem jest garnek, dzbanek, kielich… różnie to zwą. W każdym razie takie metalowe, dość wysokie, faktycznie trochę jak połączenie garnka i dzbanka albo potężnego kielicha. W środku tego czegoś są noże, jak w blenderze kielichowym. Całość jest przykryta pokrywą z dziurą w środku, przez którą można dosypywać kolejne składniki bez wyłączania całości, a przykrywane to jest czymś jakby połączenie pokryweczki i miareczki, którą można płyny odmierzać. Panel sterujący to już każdy różnie instaluje no i chyba tyle jeśli chodzi o wygląd.
Na koniec dwie, dość ważne kwestie. Pierwsza to hałas. Te urządzonka do cichych zdecydowanie nie należą, zwłaszcza na szybkich obrotach i praca w nocy wymaga sporej dawki empatii u domowników, a w przypadku cienkich ścian również u sąsiadów. Druga rzecz to nieco problematyczne kontrolowanie stanu tego, co w środku. Ta dziura w pokrywce jest niewielka i próbowanie zawartości jest cośkolwiek utrudnione. Rzecz w tym, że nie możliwe jest uruchomienie tego czegoś bez założonej pokrywy więc wse eksperymenty są cośkolwiek utrudnione.
No to kupić czy nie kupić?
Hm… moim zdaniem tak, przy najmniej te modele z dyskontów, bo kosztuje to tyle, co bardzo dobry blender, a jeśli nawet jakość komponentów nie jest tak super jak w przypadku taakich znanych firm to jednak możliwość gotowania to na prawdę duży plus.
W ramach uzupełnienia w którymś z kolejnych wpisów nagram urządzenie w działaniu.

Kategorie
To moooje!

Chyba pora na moją… naszą wersję onej tańczej dla mnie.

Kategorie
Niech grajo.

Jak wszyscy, to wszyscy. Mery chrystmas czy jak im tam. Aha, jeszcze słówko w komentarzu.

Kategorie
Niech grajo.

Tego Tomeckii słuchał w wieku lat trzy.

Oczywiście nie tylko ale to jedna z tych rzeczy, które chyba miały duży wpływ na moją wyobraźnię. https://www.youtube.com/watch?v=iQnd8wpScj0

Kategorie
Pisze bo mogie.

Wszyscy to wiedzą ale każdy powie wiele razy.

Wczoraj jednym uchem słuchałem sobie internetowej rozmowy gdzieś na Teamtalku chyba. Dyskusja toczyła się o jakiejś książce, która wg jednego z interlokutorów była dobrą, gdyż mówiła o "prawdziwym życiu". Zacząłem się zastanawiać jak to jest z tymi "dobrymi" książkami, filmami, piosenkami itd. Na marginesie pdodam dla tych, którzy nie czytają wpisu korzystając z linijki brailowskiej, że słowo "dobry" piszę tu w cudzysłowie. Rzecz w tym, że zastraszająco dużo osób uważa literackie wyroby za udane, gdy przesłanie z nich wynikające jest zbieżne z poglądami czytelnika. Brzmi nieźle ale często problem w tym, że nic nowego z tego nie wynika. Setki i tysiące wytworów sztuki dokładnie o tym samym. Wybieramy pomiędzy czymś, co można streścić w słowach "ah, jakaż códna jest miłość!" albo "miłość to nie je bajka!" albo "świat jest zły!" względnie "co byś nie zrobił i tak cię udupią" albo "wszystko mie zwysa i powiewa!" ewentualnie "ten świat to nie na moje biedne głowę", jeszcze "dżungla dokoła, przetrwają silni!" no i na koniec "a jebać to wszystko!". Oczywiście nie twierdzę, że dokładnie całą sztukę można posortować i przyporządkować do powyższych kategorii, są dzieła, których każde zdanie potrafi dostarczyć materiału do rozmyślań na wiele godzin w wannie, czy gdzie tam kto rozmyśla nad istotą bytu. Najczęściej jednak wybierając któryś z wymienionych poglądów szukamy wytworów myśli ludzkiej potwierdzających trafność obranej drogi. W tym kontekście zastanawiający jest fakt prób "nawracania" niewiernych na jedyny, słuszny sposób na życie promowany przez autorów, bo z reguły i tak ich dzieła czytają ludzie, o zbieżnych przekonaniach.

Kategorie
Po tomstwo

puk, puk, czyli badamy świat.

Kategorie
Po tomstwo

Takie nieuporządkowane dzień dobry.

Wpis będzie raczej mało porządny, bo od paru godzin nie jestem w stanie jakeijś sensownej systematyki tego, o czym za chwilę. No bo tak: od dziesięciu miesięcy jest u nas taki mały człowieczek Martynką zwany i fajnie byłoby coś na temat tego stanu rzeczy napisać. Ostatecznie nie każda niewidoma para decyduje się na założenie rodziny, no i udaje nam się przetrwać bez jakiejś specjalnej pomocy rodziny. Przy czym żeby nie było, to nie jest tak, że się na nas, mówiąc niezbyt elegancko, wypięli tylko tak jakoś wyszło. Nie bardzo wiem, o czym pisać, bo mimo, że zanim Martynka pojawiła się na tym Bożym świecie pytań miałem masę, teraz jakoś to wszystko wydaje mi się dość normalne do tego stopnia, że nie bardzo wiem, o czym konkretnie pisać i doszedłem do wniosku, że najlepiej skorzystać z obecnej na Youtubie formuły Q&A. Tak więc proszę o wszelkie pytania w komentarzach i jak się tego kilka nazbiera postaram się odpowiedzieć.

Kategorie
Wysieciowane

Z ziemi włoskiej do Polski.

Ciekaw jestem komu, prócz mnie po słowach "Włochy" oraz "dzieci" wyskakuje z automatu Piccolo Coro del'Antoniano względnie festiwal Zecchino'doro? Pewnie takich osób kilka się znajdzie, bo zespół u nas kilkukrotnie koncertował, ale nie tylko. Każdego roku wychodzi płyta z piosenkami uczestniczącymi w konkursie i na jednej z nich znalazło się to, co niżej.
Tak na prawdę nic w tym dziwnego, bo wg. zasad festiwalu, połowa piosenek ma być ojczysta, połowa z importu. W ten sposób, prócz oczywiście zbliżenia kultur i takich tam festiwal zdobywa coraz większy rozgłos na całym świecie.W ramach ciekawostki warto powiedzieć, że Polska uczesniczyła w wydarzeniu pięciokrotnie i jest to całkiem niezły wynik. Chyba mieścimy się w pierwszej dziesiątce, co biorąc pod uwagę ilość krajów, które można było zobaczyć – 240 jest całkiem niezłym wynikiem. Najczęściej biorącym udział krajem w festiwalu są Stany, które można było zobaczyć do tej pory jedenaście razy. A teraz obiecany link.
https://www.youtube.com/watch?v=Duxe_NpKdWY

Kategorie
Wysieciowane

Freddie żyje!

Jest sobie taki człowiek co się zwie Mark Martell. Genialnie udaje Freddiego Mercurego! Jeszcze gdyby zrobił sobie zgryz jak Fredzio to momentami byłby nie do odróżnienia.

Kategorie
dla śmichu

Ze słownika polsko ślepego.

Wpis moze być aktualizowany, szczeguły w komentarzach.

Poniższe oczywiście z przymrużeniem oka, chociaż…
Wydawałoby się, że język ojczysty winien dla wszystkich być taki sam, jednak w praktyce jest nieco inaczej Poniżej przedstawiam listę słów, określeń i odgłosów dźwiękonaśladowczych, które w komunikacji z osobami niewidomego nabierają nowego znaczenia.
Prosto, iść prosto – Wbrew pozorom nie oznacza podążania nadal w tym samym kierunku. Najczęściej określenie wskazuje zmianę kierunku na milcząco uznany za prawidłowy przez mówiącego.

Uwaga! lub ostrożnie! – Najczęściej bardzo uniwersalne ostrzeżenie przed wszelkiego rodzaju przeszkodami na drodze niewidomego takimi jak: nierówności chodnika, schody, kałużę, stojące lub jadące samochody, znaki drogowe, ludzie stojący na chodniku itd. Oczekiwane reakcje na komunikat mogą być wzajemnie sprzeczne, w zależności od sytuacji na drodze. Przykładami takich sprzecznych sytuacji mogą być: przejeżdżający samochód, którego przewidywana trajektoria jest zbieżna z kierunkiem ruchu użytkownika. W takim przypadku należy chwilowo się zatrzymać. Jednak w przypadku, gdy komunikat wysyłany jest w związku z obecnością przeszkody na drodze należy ów kierunek zmienić.

o-jej! – Wypowiedź spotykana najczęściej po zetknięciu się niewidomego z przeszkodą oznaczająca najczęściej współczucie, może jednak również być to wyraz oburzenia, że takie rzeczy się zdarzają. Rozwijając pierwszy wariant możemy otrymać zdanie w rodzaju: "ah, tak mi przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Może być pan / pani pewna, że łączę się w bólu". Drugie znaczenie można rozwinąć następująco: "ah, jak można dopuszczać do takich sytuacji! Gdzie opiekun! gdzie policja! tu prasa powinna być, telewizja!"

Powolótku. – Komunikat spotykany niezależnie od prędkości poruszania się osoby niewidomej, który można przetłumaczyć mniej więcej jako: "jako porządny człowiek biorę za pana / panią odpowiedzialność, a fakt, że pan / pani się porusza oznacza, że może pan / pani zrobić sobie coś złego. Musi pani / pan pamiętać, że im mniejszą prędkość pani / pan osiągnie w zetknięciu z przeszkodą, tym większa będzie szansa, że nie stanie się panu / pani nic złegop, tym samym nie zostanę potępiona / potępiony przez społeczeństwo."

Gdyby ktoś z was dysponował nowymi definicjami, chętnie dodam. :dd

EltenLink