Parę lat temu zdarzyło mi się popracować na Niewidzialnej Wystawie. Dla niewtajemniczonych rzecz polega na zwiedzaniu kilku pomieszczeń zrobionych na miejsca życia codziennego. Przeważnie przychodzą tam ludzie, którzy ciekawi są życia niewidomych, albo w ogóle chcą czegoś niestandardowego doświadczyć. Prócz tego są wyprawy szkolne, ale kategorią specjalną są wycieczki z PZN. To, co wygadują i robią uczestnicy to się fizjologom nie śniło. Dziś chciałbym opowiedzieć o jednym takim, którego będę pamiętał po kres swoich dni. Jeśli w takiej wycieczce bierze udział osoba całkowicie niewidoma, z reguły ma przewodnika, którym przeważnie jest ktoś z rodziny. Tak też było w tym przypadku. Cały komizm, lub dramat sytuacji objawił się po wejściu do ciemności, bo człowiek nadal chciał żeby prowadzał go ten przewodnik, który jak niemal wszyscy widzący był bezradny jak… ktoś bardzo bezradny. Wszyscy włączyli się w akcję zamiany ról, ale człowiek twardo stał przy swoim. On jest podopiecznym, prowadzić ma przewodnik. Świat mnie momentalnie zadziwia.
Niewidomi tylko bardziej.
Parę lat temu zdarzyło mi się popracować na Niewidzialnej Wystawie. Dla niewtajemniczonych rzecz polega na zwiedzaniu kilku pomieszczeń zrobionych na miejsca życia codziennego. Przeważnie przychodzą tam ludzie, którzy ciekawi są życia niewidomych, albo w ogóle chcą czegoś niestandardowego doświadczyć. Prócz tego są wyprawy szkolne, ale kategorią specjalną są wycieczki z PZN. To, co wygadują i robią uczestnicy to się fizjologom nie śniło. Dziś chciałbym opowiedzieć o jednym takim, którego będę pamiętał po kres swoich dni. Jeśli w takiej wycieczce bierze udział osoba całkowicie niewidoma, z reguły ma przewodnika, którym przeważnie jest ktoś z rodziny. Tak też było w tym przypadku. Cały komizm, lub dramat sytuacji objawił się po wejściu do ciemności, bo człowiek nadal chciał żeby prowadzał go ten przewodnik, który jak niemal wszyscy widzący był bezradny jak… ktoś bardzo bezradny. Wszyscy włączyli się w akcję zamiany ról, ale człowiek twardo stał przy swoim. On jest podopiecznym, prowadzić ma przewodnik. Świat mnie momentalnie zadziwia.
13 odpowiedzi na “Niewidomi tylko bardziej.”
Przerażające! Nic bardziej konstruktywnego nie napiszę, bo słów mi zabrakło, d.
I tu nastąpiła jak mniemam, kolizja dwóch światów. typowy stereotyp. 😀 I czemu mnie to nie dziwi? 😛
Mnie już nic nie jest w stanie zaskoczyć.
Cóż… Są takie rzeczy, o których się fizjologom nie śniło. Ale bym mu kopa zasadziła temu niewidomkowi osobiście
Eee tam, jeśli by miało by mnie coś rzeczywiście zdziwić, to wycieczka ministrów PIS na Niewidzialnej wystawie. To bych sie faktycznie fest zdziwił!
Yyyyyyy, cooooo? Przecież, jak ja tam weszłam, to właśnie ja prowadziłam rodzinę, a nie rodzina mnie! :d
Bo ty jesteś, Maju, normalna. Oni, jak widać, nie.
Ja mam podobne doświadczenia. Byłam na Niewidzialnej z grupą znajomych tyflopedagogów. Jako przewodnik dałam radę i frajd mieliśmy.
Yyy *bierze głęboki oddech i podnosi z podłogi klawiaturę*
Mnie to już nawet nie przeraża. To jest po prostu komiczne.
Fuuuuu…
No nie…
Ale to jest nie tyle roszczeniowość i lenistwo, tylko brak logicznego myślenia, bo on nie bierze pod uwagę podstawowych czynników i nie kojarzy podstawowych faktów!
masakra
A ja, niestety, jestem częścią tego stereotypu, jednak nie z własnej winy. Zanim moja licealna klasa wkroczyła w ciemność, wychowawczyni spytała, czy jest dla mnie dostępny przewodnik, ale kiedy recepcjonistka cierpliwie wytłumaczyła jej, co i jak, na szczęście więcej nie naciskała. Sytuacja wydała mi się o tyle śmieszna, że podczas zwiedzania sama się bała i była bardzo spięta.
A może on tak specjalnie zrobił? – Tak się zastanawiam po prostu.