Od jakiegoś czasu próbuję coś tam sobie muzycznie tworzyć. Niektórzy mówią, że jakoś mi to wychodzi, z czego się w sumie cieszę. Niedawno znajomy podsunął mi pomysł na podniesienie popularności czyli współpraca z kimś, kto jest cośkolwiek bardziej znany ode mnie. Pomysł niegłupi, ale wtedy uprzytomniłem sobie, że tak na prawdę nie bardzo wiem, jak taką współpracę ogarnąć. Wiem, co chcę zrobić, jak to ma wyglądać, jednak żeby to komuś jakoś wytłumaczyć… Z tym gorzej. Efekt jest taki, że do momentu aż się tego nie nauczę, skazany będę na robienie wszystkiego samemu. Muszę więc umieć wczuć się w perkusistę, basistę, gitarzystę i jeszcze iluś innych muzyków. Każdy rodzaj muzyki to inny sposób frazowania, w dodatku solówka w tym samym tworze zagrana przez skrzypka, saksofonistę czy gitarzystę zabrzmi zupełnie inaczej. Chcąc dobrze tworzyć muzykę, muszę to wszystko ogarniać samemu. Jest to bardzo pasjonujące, ale mimo wszystko gdybym poznał kogoś, kto ma dobrze ogarniętą gitarę, mógłbym pozbyć się części roboty. Czemu nawet nie szukam? Ano, kłania się ta nieumiejętność współpracy.
Obserwując blogi niektórych użytkowników dochodzę do wniosku, że problem jest szerszy. Jest tutaj parę osób, które robią różne ciekawe rzeczy, jednak nie wszyscy są w stanie ogarnąć całość. W efekcie otrzymujemy coś, co częściowo jest świetne, częściowo bardzo średnie. Ostatnio natrafiłem na takie mikro słuchowisko, które pod względem gry aktorskiej było na prawdę niezłe, jednak autor nie bardzo radził sobie z techniką. W efekcie niektórzy komentujący zwracali uwagę na niedociągnięcia techniczne zamiast skupić się na treści. Takich rzeczy jest więcej i gdyby umówiło się kilku użytkowników o różnych umiejętnościach, mogłoby powstać coś, co jest dobre pod każdym względem.
Tak w ogóle obecne czasy promują właśnie pracę zespołową. ilość wiedzy potrzebnej do w miarę przyzwoitego ogarnięcia konkretnego zagadnienia jest coraz większa i bez pracy w grupie prędzej czy później utoniemy.
Kategorie
15 odpowiedzi na “Wespół w zespół, czyli o tym, że lubimy solo.”
Mogę CI polecić bardzo dobrego gitarzystę klasycznego.
Dobry z niego muzyk, choć bywa nieco kontrowersyjny.
Hmm, uważasz, że ten problem w większym stopniu dotyczy niewidomych?
Wg mnie to kwestia osobowości.
Jak dla mnie, to w ogóle nie dotyczy niewidomych, chyba, że z powodu ich braku wzroku mieli z jakichś tam względów mniejszy kontakt z innymi ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Nie jest to jednak uwarunkowane wzrokiem, bo ja np. mam dużo znajomych osób, których mogę poprosić o pomoc w różnych względach chociażby muzycznych i najczęściej właśnie dlatego ich poznałam, bo się spotkaliśmy w środowisku. Także chyba nie jest to sprawa Wzrokowa. Przynajmniej wg. mnie, nie wiem, jak @Tomecki myśli. Ale przez możliwości technologiczne jakie teraz mamy jest sporo ludzi, którzy robią rzeczy różne sami, muzykęna przykład, też z różnymi skutkami. Przykładowo widać, że ktoś jest klawiszowcem, ale o bębnach nie wie nic. Albo przeciwnie, widać, że ktośna bębnach grał od zawsze, ale mixu uczy się hobbystycznie i cokolwiek rzadko. I to nie tylko tutaj.
Właśnie moim zdaniem to nie jest kwestia braku wzroku, ale dopytuję, bo Tomecki nawiązał do innych blogów na Eltenie, bądź co bądź portalu skupiającym niewidomych, więc jestem ciekawa jak autor się na to zapatruje. Moim zdaniem może to być także kwestia powrotu po latach, bo łatwiej jest założyć zespół za raz po szkole.
Oczywiście, że to nie jest kwestia braku wzroku. Czym innym jest też poproszenie o pomoc i praca w zespole. Osobiście, przyznaję się bez bicia, nie umiem pracować w zespole, no chyba, że tym zespołem rządzę i to ja rozdaję każdemu role. Generalnie praca w mniejszych i większych zespołach musi opierać się na zaufaniu, a jaką można mieć pewnosć, że ten gitarzysta albo tamta flecistka zagra tę partię utworu dokładnie tak, jak ja chcę? Zwierzam się tutaj wam trochę ze swojego problemu z pracą w zespole. Nie wiem czy Tomecki chciał właśnie taką dyskusję wywołać.
Wszystko zależy od ludzi. Tygrysico. Rzeczony gitarzysta na tym polu nigdy mnie nie zawiódł.
Ale rzeczywiście musi muzycznie zaistnieć coś w rodzaju chemii.
Obojętnie czy chodzi o współpracę w duecie czy solo.
No tak, ale czemu ten nieszczęsny gitarzysta ma robić tak, jak Ty chcesz? Nie mógłby wymyślić coś swojego i skonfrontować swój pomysł z Twoim?
No tak. Ortografia to u mnie ostatnio średnio działa. 🙁
Kurde, gramatyka znaczy.
@gadaczka Podejrzewam, ze blogi na eltenie to tylko taki przykład, bo to sobie możemy wszyscy, jako czytelnicy tego bloga, sprawdzić i posłuchać. Poza tym, zwykle wspominane tu rzeczy widaćnajbadziej właśnie w produkcjach dźwiękowych, w sensie, my je możemy wtedy ocenić, a jednak słuchowiskami np. interesujemy się trochę bardziej, niż widzący. Ja nie mówię, że widzący się nie interesują, ale wśród niewidomych jest to troszkę większa grupa.
Co do tematu wpisu jeszcze, rzeczywiście ciekawe jest to, jak trudno czasem znaleźć kogoś, z kim można bez przeszkód i wygodnie współracować. Bo nie dość, że trzeba mieć jakieś wspólne zainteresowanie, patrzenie na sprawy i poziom, to jeszcze trzeba być zgodnym w kwestii, o której mówiła @zuzler, czyli: czy to ja jestem szefem, a oni wykonują, czy jesteśmy pełnoprawnymi członkami zespołu wszyscy, a może to jest zależne od projektu? Więc rzeczywiście, jak się znajdzie już taką osobę, z którą człowiek się potrafi dogadać we wszystkich tych kwestiach, jest bardzo dobrze.
Ostatni komentarz użytkowniczki Magmar został na jej prośbę usunięty.
nah nah.
po prostu znajdź miłą, cierpliwą i utalentowaną osobę i po sprawie.
Tomek, nie szukaj na eltenie, tylko na fb. gdzie są grupy z muzykami sesyjnymi, poza tym musisz zacząć sam bo budżety tych potrzebujących muzyki nie są duże. Jeśli masz siłę rozpychać się w internecie i poza, to walcz. Zrobisz kilka dobrych rzeczy, potem ktoś cię zauważy i wskoczysz wyżej gdzie są większe pieniądze, wtedy możesz myśleć o angażowaniu muzyków. Taką muzyczkę trzeba robić praktycznie na wczoraj, więc najlepiej współpraca z sesyjnymi, to co wymyślisz dajesz im w kwitach i jeszcze tego samego dnia masz nagrane. Tak to wygląda.