Czytając niektóre dyskusje na forach, zwłaszcza tych bardziej informatycznych, czasem odnoszę wrażenie, że biorą w nich udział wyznawcy różnych wiar. Jedni poddają w wątpliwość interpretacje materiałów, które drudzy uznają za niemal święte, wzajemne próby szerzenia wiary w soft, którego dana osoba jest wyznawcą często biją na głowę sposoby wykorzystywane przez tych, co to chodzą po mieszkaniach z "dobrą nowiną", od wszelkiego rodzaju kacerstwa, wojen niemal krzyżowych aż chuczy. Nawet tutaj, tj. na Eltenie można spotkać fanatyków wiary w producentów różnego sprzętu i oprogramowania, którzy będą piętnować wszelkie działania mające na celu zdyskredytowanie objektu wiary.
Z drugiej strony i to mnie rzeczywiście dziwi często dyskusje na tematy religijne są niemal zakazane, a jeśli nawet nie to masa osób, tych samych, które na wsze sposoby próbują nawrócić niewiernych na ubóstwiany produkt uważają, że religia jest prywatną sprawą każdego z nas. A czy tak jest rzeczywiście? Załóżmy, przy najmniej na chwilę, że któraś wiara niech będzie Katolicyzm, bo to znam najlepiej jest rzeczywiście prawdziwa, tj. głoszone postulaty mówią o rzeczach, które takie faktycznie są. Co się stanie gdy ktoś się nie zastosuje do wiary? ano stanie się to, że będzie miał totalnie przesrane nie tylko w życiu doczesnym, ale również po śmierci. Sprawa jest więc stokroć poważniejsza i wymagająca znacznie szerszego przedyskutowania niż używanie takiego albo innego komunikatora internetowego, antywirusa, systemu operacyjnego, dokonywania aktualizacji wspomnianego systemu w taki albo inny sposób itd itp. Dodatkowo należy pamiętać, że podstawową zasadą wiary jest hm… wiara właśnie czyli każdy wierzący uważa, że będzie tak, jak naucza wiara, którą wyznaje. Katolik będzie więc uważał, że modlitwa, pełne uczestnictwo w mszach świętych, przyjmowanie sakramentów i inne takie rzeczywiście pomaga i to nie tylko kiedyś tam, w zaświatach, ale tu i teraz. Z punktu widzenia katolików wszelkie inne wiary są nieprawidłowe, tak samo jak zagorzały Iphonowiec będzie wszystkich przekonywał, że Android jest zwyczajnie gorszy, będzie to udowadniał, w rozmowach, pokazywał swój genialny telefon z logiem nadgryzionego jabłka itp. Dlaczego więc ludzie, którzy w dyskusjach zrównują z błotem nie tylko przeciwników stawianego przez siebie na piedestale rozwiązania, ale nawet tych nie do końca przekonanych oburzają się śmiertelnie na jakiekolwiek dyskusje na temat wiary?
Święty sofcie, Święta substancjo, przeklęta religio!
Czytając niektóre dyskusje na forach, zwłaszcza tych bardziej informatycznych, czasem odnoszę wrażenie, że biorą w nich udział wyznawcy różnych wiar. Jedni poddają w wątpliwość interpretacje materiałów, które drudzy uznają za niemal święte, wzajemne próby szerzenia wiary w soft, którego dana osoba jest wyznawcą często biją na głowę sposoby wykorzystywane przez tych, co to chodzą po mieszkaniach z „dobrą nowiną”, od wszelkiego rodzaju kacerstwa, wojen niemal krzyżowych aż chuczy. Nawet tutaj, tj. na Eltenie można spotkać fanatyków wiary w producentów różnego sprzętu i oprogramowania, którzy będą piętnować wszelkie działania mające na celu zdyskredytowanie objektu wiary.
Z drugiej strony i to mnie rzeczywiście dziwi często dyskusje na tematy religijne są niemal zakazane, a jeśli nawet nie to masa osób, tych samych, które na wsze sposoby próbują nawrócić niewiernych na ubóstwiany produkt uważają, że religia jest prywatną sprawą każdego z nas. A czy tak jest rzeczywiście? Załóżmy, przy najmniej na chwilę, że któraś wiara niech będzie Katolicyzm, bo to znam najlepiej jest rzeczywiście prawdziwa, tj. głoszone postulaty mówią o rzeczach, które takie faktycznie są. Co się stanie gdy ktoś się nie zastosuje do wiary? ano stanie się to, że będzie miał totalnie przesrane nie tylko w życiu doczesnym, ale również po śmierci. Sprawa jest więc stokroć poważniejsza i wymagająca znacznie szerszego przedyskutowania niż używanie takiego albo innego komunikatora internetowego, antywirusa, systemu operacyjnego, dokonywania aktualizacji wspomnianego systemu w taki albo inny sposób itd itp. Dodatkowo należy pamiętać, że podstawową zasadą wiary jest hm… wiara właśnie czyli każdy wierzący uważa, że będzie tak, jak naucza wiara, którą wyznaje. Katolik będzie więc uważał, że modlitwa, pełne uczestnictwo w mszach świętych, przyjmowanie sakramentów i inne takie rzeczywiście pomaga i to nie tylko kiedyś tam, w zaświatach, ale tu i teraz. Z punktu widzenia katolików wszelkie inne wiary są nieprawidłowe, tak samo jak zagorzały Iphonowiec będzie wszystkich przekonywał, że Android jest zwyczajnie gorszy, będzie to udowadniał, w rozmowach, pokazywał swój genialny telefon z logiem nadgryzionego jabłka itp. Dlaczego więc ludzie, którzy w dyskusjach zrównują z błotem nie tylko przeciwników stawianego przez siebie na piedestale rozwiązania, ale nawet tych nie do końca przekonanych oburzają się śmiertelnie na jakiekolwiek dyskusje na temat wiary?
8 odpowiedzi na “Święty sofcie, Święta substancjo, przeklęta religio!”
Przyrównanie jabcofona do religii odjechane w kosmos, bo problemy tak jakby inne to rodzi. Wyznawca jabcofona poprostu się obrazi na jajcoidowca i da mu po pysku. Wyznawca katolicyzmu, zwłaszcza nawracający, będzie utrudniał życie mniejszościom, zwłaszcza gdy ma władzę. Akurat u nas to może nie aż taki wielki temat ale patrz kraje arabskie np. To co jest u nas to pikuś. No i przede wszystkim markieting panie, markieting i poprostu psychologia. Jak ktoś kupił coś za 3000, to to przecież musi być zajebiste, no musi i ciul, bo on w to wrzucił kasę.
Patrząc w ten sposób to jeśli ktoś ileś godzin tygodniowo jeśli nie dziennie poświęcił na religię to to też musi być zajebiste, bo poświęcił temu masę czasu. A z Iphonem vs Androidem, Jawsem i NVDA, a ostatnio Skype classic vs nowym, albo i Win vs Linux obacz sobie dyskusje usiane killswitchami.
No ale przecież dokładnie tak to wygląda. Trudno się rozstać z czymś czemu się ufało, wierzyło w coś a to okazuje się bzdetem chyba że to religia, wtedy się wierzy dalej bo świot by strocił syns. Wielu ludzi tak poprostu ma. Poza tym za stosunkiem do takiego czy innego ideolo czy softu idzie najczęściej coś więcej i trzeba by przerobić swoje przyzwyczajenia, nawyki itd a to się nie chce. Więc trzeba to usprawiedliwić.
Ale wiara to właśnie hm… wiara. Jeśli tej wiary nie ma to pozostaje przyzwyczajenie, które jeśli jest u wielu osób spotykane przemianowuje się je na tradycję, jednak nie ma to wiele z wiarą wspulnego.
Bardzo fajny wpis, TOmecki. Nigdy tak o tym nie myślałam, ale w sumie… też się dziwię, jeśli ludzie by się tak oburzali. Zwłaszcza, że jeśli ktoś serio wierzy, to niby czemu ma się wstydzić lub nie chcieć o tym mówić?
Super wpis. Dzięki.
A ja uważam, że wiara to apple 😀
nie chcę tu mówić o wierze jestem Katolikiem kropka
a co do sprzętu lub oprogramowania to używam tego co mi odpowiada i nie mam zamiaru nikogo przekonywać , nawracać każdy korzysta z tego co mu pasuje.
nie będę krytykować macintosha bo go nie znam o linuksie złego słowa nie powiem z tego samego powodu nic nie upoważnia mnie do stwierdzenia że szklarze z ms stworzyli najlepszy systemik na świecie . a w ogóle po czytajcie sobie to https://www.simongrant.org/web/eco.html